Dnia 20.09.2013 w Domu Rekolekcyjnym w Ciężkowicach o godzinie 17.00 rozpoczęła się VI już edycja Młodzieżowej Szkoły Animatora.
W tym dniu 33 osoby wstąpiły do innego świata… Dlaczego? Już na wejściu powitały nas uśmiechnięte twarze animatorek. Rozkwaterowanie nie zajęło dużo czasu . Z miejsca czuć było, że należymy do wspólnoty – świeżo po poznaniu pokoju i współlokatorów (pozdrawiam ostatnie piętro ^^), zaczęliśmy rozmawiać, poznawać się.
Wspólna kolacja jeszcze bardziej pozwoliła nam poznać siebie (zasada- każdy posiłek w innym gronie). Następnie mieliśmy coś, co można nazwać integracją. Po wszystkich miłych aspektach wieczoru nadszedł czas na – jakby wydawało się – nudne zajęcia. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że słowo ,,nudnie” nie znajduję się w słowniku prowadzących je osób. Było interesująco i zabawnie. Poznaliśmy ,,Dekalog lidera” oraz jak nim być.
W pewnym momencie przybył do nas ksiądz Paweł Górski. Jego znane już wśród KSM-owiczów „dwa słowa” wprowadziły nas dokładnie w projekt.
Wieczorem spotkaliśmy się w kaplicy na wspólnej adoracji Najświętszego Sakramentu, aby wraz z Bogiem pożegnać ten dzień . Po jej zakończeniu zaczęliśmy śpiewać wspólnie, pokazując że nie ważne jest skąd pochodzisz, jak wyglądasz, czy jesteś młodym lub starym człowiekiem – ważne jest, że należysz do wspólnoty. Najlepszym tego przykładem była prośba księdza, abyśmy pobłogosławili siebie w sposób, jaki widział on, przebywając na ŚDM -podejść do osoby, której kompletnie nie znasz, uczynić na jej głowie znak Krzyża ,pobłogosławić ją oraz przytulić na znak przyjaźni. Wszyscy, słysząc to, lekko się poruszyli, ale zrobiliśmy to, z czego potem byliśmy naprawdę szczęśliwi. Utworzyła się między nami więź, która mówiła ,,zależy mi na tobie, chociaż cię nie znam”.
Następny ranek zaczęliśmy od Mszy Świętej. Szybkie śniadanie, po czym wykłady. Dowiedzieliśmy się jak ważna jest wiara w siebie, czym jest temperament, charakter, osobowość, dokładnie omówiliśmy typy charakteru. Poznaliśmy również sposoby, w jaki powinniśmy porozumiewać się z innymi, czyli cztery płaszczyzny wypowiedzi. Po wyczerpującym chłonięciu wiedzy zaczęliśmy bawić się w ,,most”. Cała logika zabawy polegała na pracy zespołowej oraz wymienianiu sie swoimi spostrzeżeniami –innymi słowy rozmowie. Następnie obiad i przerwa, którą niektórzy z nas spędzili na wyjątkowo przyjemnym ,,spacerku” do – jak się wydawało naszemu wspaniałemu przewodnikowi – blisko położonego sklepu. Droga powrotna zwieńczona – ku uciesze naszej animatorki – wspinaczką pod kątem 60 stopni i wspólna Koronka. Chwilę potem poznawaliśmy tajniki pisania konspektu i sprawozdania. Po tym wszystkim wspólnie pomodliliśmy się na brewiarzach. ,,Zabawa jako forma prowadzenia zajęć” – temat kolejnego wykładu – pokazał nam, jak miło spędzić czas, przekazując także wartości płynące z naszej wiary.
To był już koniec wykładów. Ale co się potem działo …
Przyszła pora na pogodny wieczorek, czyli czas, w którym nie mogłeś przestać się śmiać .
Przedstawienie grup – każdy z nas musiał jakoś zaprezentować swoją parafię . Nie obyło się bez akcentu humorystycznego, takiego jak zobrazowanie nam, w jaki sposób grzyb podąża w stronę nowego kościoła. Zabawy, takie jak psychiatryk – ,,Pan doktor chyba mnie lubi „, Marynarz (po którym niektórzy z chłopaków okryli się kolorem szlachetnej czerwieni) i wiele innych, śmiesznych zdarzeń. Oczywiście po wszystkim wspólna modlitwa przy Najświętszym Sakramencie. Wszyscy udali się do łóżek, aby następnego dnia mieć siłę do dalszego działania ^^…
Nazajutrz zaczęliśmy jutrznią oraz niedzielną Mszą Świętą. Świadectwo księdza Pawła – uczestnika ŚDM w Rio – tylko uświadomiło nam, że musimy robić raban i podążać za Chrystusem, nie wstydząc się Go . Potem nastąpił czas na debatę oksfordzką . Temat? „Katolik idiotą”. Drużyna, która miała potwierdzić tą tezę , długo zastanawiała się jak to zrobić – przecież my też jesteśmy katolikami. Mimo wszystko podołali oni temu zadaniu. ,,Wiedzieć-Ocenić-Działać” to metoda, którą zaprezentowała nam jedna z animatorek. Mieliśmy po przeczytaniu fragmentów Pisma Świętego ocenić postawione wnioski. Wszystkie grupy doskonale wypełniły swoje zadanie.
Niestety, wszystko, co ma swój początek, musi mieć też koniec. Z ciężkim sercem żegnaliśmy się z sobą . Niektórzy robili zdjęcia, inni szlochali, ale wszyscy byliśmy szczęśliwi, ponieważ wiedzieliśmy, że to dopiero początek naszej przygody z MSA, które jest wspaniałym doświadczeniem, pozostawiającym w sercu człowieka ślad do końca jego życia.
Kamil Korona
Uczestnik VI edycji MSA
Najnowsze komentarze